IIFYM, czyli If It Fits Your Macros, to podejście dietetyczne, które w ostatnich latach zyskało ogromną popularność – nie tylko w świecie fitnessu, ale także wśród „zwykłych” osób, które chcą zredukować masę ciała bez popadania w obsesję. W tłumaczeniu na polski to mniej więcej: „jeśli mieści się w Twoich makroskładnikach – możesz to zjeść”. W teorii brzmi świetnie: jesz pizzę, lody i makaron z serem, a mimo to chudniesz. W praktyce… zależy, jak do tego podejdziesz. Bo IIFYM to nie przyzwolenie na nieograniczone jedzenie śmieci, ale raczej elastyczny sposób myślenia o diecie. Zamiast dzielić produkty na „dobre” i „zakazane”, liczysz kalorie i makroskładniki – i masz pełną kontrolę nad swoją dietą.
Spis treści:
ToggleSkąd się wzięło IIFYM?
Podejście IIFYM zyskało popularność jako kontrast wobec rygorystycznych, często nieelastycznych planów żywieniowych, które królowały w kulturystyce i fitnessie jeszcze dekadę temu. „Kurczak, ryż, brokuły” – ten zestaw zna każdy, kto choć przez chwilę interesował się redukcją tłuszczu.
IIFYM dało ludziom poczucie wolności. Nagle okazało się, że można mieć ciastko i sylwetkę. Że nie trzeba bać się chleba, sera czy nawet czekolady – o ile bilans kaloryczny się zgadza. W praktyce oznacza to jedno: jeśli w ciągu dnia zmieścisz się w założonym limicie kalorii i makro (białka, tłuszcze, węglowodany), możesz jeść różnorodnie i bez wyrzutów sumienia.
Zalety IIFYM – elastyczność i brak obsesji
Największą siłą IIFYM jest jego elastyczność. Możesz komponować swoje posiłki na podstawie własnych preferencji, nie czując się więźniem restrykcyjnej diety. Lubisz makarony, burgery, tortille, a jednocześnie chcesz zadbać o formę? Nie ma problemu – jeśli tylko liczysz i kontrolujesz swoje kalorie, możesz to wszystko zmieścić w swoim planie.
Wiele badań sugeruje, że elastyczne podejście do odżywiania zmniejsza ryzyko zaburzeń odżywiania i prowadzi do lepszych relacji z jedzeniem w dłuższej perspektywie. Osoby stosujące IIFYM rzadziej doświadczają napadów objadania się i nie traktują jedzenia w kategoriach „grzechu”.
Ale tutaj pojawia się ważne zastrzeżenie: elastyczność nie oznacza dowolności. To podejście działa tylko wtedy, gdy znasz swoje zapotrzebowanie kaloryczne i potrafisz się go trzymać. A to wymaga narzędzi – takich jak kalkulator kalorii od Dietetyki Nie Na Żarty, który nie tylko pomoże Ci ustalić dzienny limit kalorii, ale także rozkład makroskładników, dopasowany do Twoich celów (redukcja, utrzymanie, masa).
Gdzie kończy się elastyczność, a zaczyna „legalne objadanie”?
Niestety, IIFYM bywa też… źle rozumiany. Wiele osób traktuje go jako usprawiedliwienie do jedzenia dużej ilości żywności przetworzonej, byle tylko nie przekroczyć wyliczonych kalorii. I tu pojawia się problem – bo nie wszystkie kalorie są sobie równe, jeśli chodzi o sytość, kontrolę apetytu i długofalowe zdrowie.
Przykład? Możesz zjeść 500 kcal z czekolady albo 500 kcal z warzyw, kaszy i mięsa. Oba zestawy dadzą Ci tyle samo energii – ale tylko jeden z nich zapewni uczucie sytości, dostarczy błonnika, witamin i mikroelementów.
Badania pokazują, że diety bogate w ultraprzetworzoną żywność (czyli taką, którą można otworzyć, podgrzać i zjeść) zwiększają łaknienie, prowadzą do nieświadomego przejadania się i rozregulowują mechanizmy głodu i sytości. W jednym z eksperymentów uczestnicy, jedząc posiłki o identycznej kaloryczności, spożywali aż o 500 kcal dziennie więcej, jeśli dieta była oparta o produkty wysoko przetworzone.
IIFYM w praktyce – jak robić to dobrze?
Najrozsądniejszym podejściem jest tzw. zasada 80/20. Oznacza to, że 80% Twoich kalorii pochodzi z pełnowartościowych, niskoprzetworzonych produktów (warzywa, owoce, kasze, mięso, ryby, nabiał, jajka, strączki), a 20% z żywności, którą po prostu lubisz (np. kawałek pizzy, kilka kostek czekolady, chipsy). To podejście nie tylko poprawia szansę na długoterminowe utrzymanie diety, ale również chroni przed kompulsywnym objadaniem się.
Przykład? Lubisz słodycze. Nie ma sensu się ich całkowicie wyrzekać – prędzej czy później i tak się „złamiesz”. Lepiej zaplanuj je w diecie. Jeśli Twój kalkulator kalorii pokazuje, że możesz zjeść 2200 kcal dziennie, z czego 80% (1760 kcal) pochodzi z jedzenia „zdrowego”, a 20% (440 kcal) z przyjemności – jesteś nadal na dobrej drodze.
I tak właśnie działa IIFYM, gdy jest dobrze wykorzystane.
Dlaczego same kalorie to za mało?
Chociaż bilans kaloryczny jest kluczowy dla zmiany masy ciała (to fakt), to sposób jego osiągnięcia ma ogromne znaczenie dla jakości Twojego życia. Jeśli zapełnisz cały swój dzienny limit pustymi kaloriami, nie tylko będzie Ci trudniej utrzymać deficyt, ale też wpłyniesz negatywnie na poziom energii, samopoczucie, wyniki treningowe i zdrowie metaboliczne.
Ostatecznie chodzi nie tylko o to, żeby schudnąć, ale żeby:
- nie czuć ciągłego głodu,
- mieć energię do działania,
- budować nawyki, które zostaną z Tobą na lata,
- i utrzymać nową masę ciała bez ciągłego liczenia.
Aby osiągnąć te cele, warto zacząć od zrozumienia, ile kalorii naprawdę potrzebujesz – nie „na oko”, nie „bo tak mówi koleżanka”, ale na podstawie danych. Tu po raz kolejny wraca temat narzędzi. Kalkulator kalorii od Dietetyki Nie Na Żarty jest świetnym punktem wyjścia – precyzyjnie i szybko podpowie Ci, ile energii powinieneś dostarczać dziennie, uwzględniając Twoje cele, tryb życia i aktywność.
Czy IIFYM jest dla każdego?
Teoretycznie – tak. W praktyce – dla osób, które potrafią kontrolować siebie, planować i uczyć się na bieżąco. To podejście wymaga:
- Świadomości żywieniowej (czytaj etykiety!)
- Używania aplikacji do monitorowania spożycia
- Dyscypliny – tak, nadal trzeba trzymać deficyt
- Wiedzy – np. jak odpowiednio dobrać makroskładniki
Ale spokojnie – wszystkiego można się nauczyć. A jeśli nie masz czasu ani ochoty uczyć się na własnych błędach, warto skorzystać z gotowych rozwiązań. Kalkulator kalorii Dietetyki Nie Na Żarty nie tylko obliczy Twoje zapotrzebowanie, ale wskaże konkretne proporcje makro i pomoże Ci zbudować strukturę posiłków wokół Twojego stylu życia.
Podsumowanie – elastyczność z głową
IIFYM nie jest wymówką, by jeść wszystko, na co masz ochotę. To narzędzie, które – przy odpowiednim zastosowaniu – może pomóc Ci osiągnąć wymarzoną sylwetkę bez nadmiernych restrykcji. Ale żeby naprawdę działało, musisz znać swoje liczby i nauczyć się słuchać sygnałów z własnego ciała.
Elastyczność to nie „wolna amerykanka”. To umiejętność budowania diety wokół Twoich potrzeb, smaków i celów – przy jednoczesnym zachowaniu podstaw zdrowego odżywiania. Właśnie dlatego warto zacząć od kalkulatora kalorii od Dietetyki Nie Na Żarty – bo bez dobrego planu nawet najlepsza strategia może zawieść.





